Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/902

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aż do Tarbes każdy był zajęty lokowaniem swoich manatków, obejmowaniem w posiadanie przeznaczonego sobie miejsca. Gdy wyminięto tę stacyę, siostra Hyacynta powstała ze swojego miejsca i klasnęła w dłonie.
— Moje dzieci, nie zapominajmy o Pannie Przenajświętszej, która tyle łask na nas zesłała. Zmówmy różaniec.
I wszyscy rozpoczęli mówić głośno koronkę, składającą się z pierwszych pięciu radosnych tajemnic, Zwiastowania, Nawiedzin, Narodzin, Oczyszczenia i Jezusowego odnalezienia. Ukończywszy koronkę, śpiewano chórem hymn: „Radujmy się widokiem niebiańskiego archanioła!“... śpiewano tak głośno, iż chłopi zajęci w polu przy robocie, odwracali głowy, by spojrzeć na ten brzmiący pieniami pociąg.
Marya patrzała przez szyby wagonu na rozściełający się przed nią kraj przestronny, na nieskończoność nieba, którego już nie przyćmiewały opary, błyszczało ono teraz najpiękniejszym pogodnym lazurem. Był to schyłek prześlicznego dnia sierpniowego. Oczy Maryi oderwały się od podziwianego widoku i spoczęły teraz na twarzy Piotra; patrzała na niego przenikliwie i z tajonym smutkiem, gdy wtem niespodziewanie ktoś wybuchnął straszliwym płaczem. Była to nieszczęsna pani Vincent, zachowująca milczenie dopóki śpiewano hymn i odmawiano koronkę,