Przejdź do zawartości

Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/881

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pani Maze wskoczyła do wagonu wraz ze swoim mężem, lekką była jak przed laty dziesięciu, gdy wyjeżdżała w poślubną podróż z ukochanym. Zamknięto drzwiczki wagonów, lokomotywa wydała świst donośny i ruszyła, tocząc się zrazu wolno, ciężko, a na opróżnione przez pociąg relsy, na peronie rozlała się natychmiast stłoczona ciżba ludzi, których już nie powstrzymywała żadna tama.
— Przetnijcie przejścia! — wołał naczelnik stacyi na swoich podkomendnych. — Uważajcie gdy podprowadzać będą maszynę!
Podczas wynikłego zamięszania i odjazdu kuryera z Tuluzy, przybyły na dworzec ostatnie partye chorych. Była między niemi La Grivotte, oczy miały iskrzące i szła w tanecznych podrygach, Eliza Rouquet i Zosia Couteau oddychały pośpiesznie, przyszły piechotą i śmiały się ze swego zmęczenia. Wszystkie trzy wsiadły zaraz do wagonu, lecz spotkała je tam wymówka ze strony siostry Hyacynty, nielubiącej opóźniania się w podróży. Niewiele brakowało, by zapomniały się i one w modlitwie przed grotą, gdzie zdarzało się, iż pozostawali zagorzalsi pątnicy, nie mogący się oderwać od stóp Przenajświętszej Panny, której składali ostatnie swe prośby lub podziękowania. Modlili się, podczas gdy pociąg, nie czekając na nich, wyruszał z przed dworca.
Silnie już zaniepokojony, Piotr ujrzał nareszcie pana de Guersaint z Maryą; przybyli zapewne