Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/843

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uwag przypisać powinien niesmak, jakiego doznawał od pierwszej chwili swego tu przyjazdu. Niesmak ten wywołała dysharmonia, sprzeczność, wynikająca z chęci pogodzenia rzeczy wiary i zwyczajów średniowiecznych z zamiłowaniami obecnej chwili; napróżno na tym gruncie przedsiębrano takie wskrzeszenie. W wyobraźni Piotra przesuwały się teraz stare katedry brzmiące i przesycone wiarą ludów, każdy w nich sprzęt, każde święte naczynie było cząstką całości, niemniej jak obrazy, święte figury, ciosane w kamieniu i drzewie; posiadały one siłę uczucia i piękno wyrazu. Duch czasu był wtedy inny; wykonawcami tych średniowiecznych świątyń i sprzętów byli ludzie wierzący; w pracę swoją wkładali siłę ducha i ciała swojego, z całą szczerością naiwnego wzruszenia. Architekci dzisiejsi kreślą plany świątyń z równym spokojem, jak wymiary i plany pięciopiętrowych kamienic; sprzęty kościelne, medaliki, różańce wyrabiają się przeważnie w Paryżu, wychodzą ręką robotników nieuczęszczających nawet do kościoła. Ztąd też wynika banalność, jaskrawość i podkpiwająca sentymentalność sprzedawanych świętości, litość bierze patrząc na tę ich ładność; bezsens budzi mdłości. Wyroby tego rodzaju zalewają Lourdes bezmierną powodzią, wszędzie ich tu pełno, ze świątyń przelewają się na ulice i płyną wezbranemi rzekami, wzdłuż sklepowych okien, napełniając domy, tocząc się środkiem ulic na wózkach