Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/821

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niem nie słyszał... Byłoby to najlepsze zakończenie całej sprawy i rzeczywiście szkoda, że nie można przymusić ojców, aby dotrzymali pogróżki, którą was straszą...
W miarę jak Piotr mówił, pan Cazaban odzyskiwał przytomność i uspakajał się widocznie. Zpoważniał i pobladł. Oczy jego były teraz nieco trwożne, zaniepokojone. Musiał pytać samego siebie, czy czasami nie wygadał się zbytecznie, w swojej nienawiści względem ojców. A może ten młody ksiądz przybywający z Paryża miał sobie polecone, by zebrać wiadomości o ojcach przy grocie?... Któż może wiedzieć?... A jeżeli on zacznie używać swych wpływów, by grota została zamkniętą?... A jednak żywi ona ich wszystkich. Stara dzielnica Lourdes, jeżeli szerzy tak głośne żale, to jedynie z zazdrości, iż nie jest przypuszczoną do uczty i że okruchy z niej zaledwie dostaje, lecz w samej rzeczy i z tych okruszyn jest zadowolniona i niemi tylko żyje. Najzawziętsi przeciwnicy kościoła kuli pieniądze, zarabiając na pątnikach; milkli i przerażali się, gdy ktokolwiek zbyt gorliwie przejmował się ich skargami. Należało więc zachowywać się z większą ostrożnością przy nieznajomych.
Cazaban zajął się panem de Guersaint. Zaczął golić drugi policzek i szepnął jakby od niechcenia:
— Prawdę powiedziawszy, mnie osobiście nic nie obchodzi ich grota. Wreszcie trzeba każde-