Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/648

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z ciekawością turystek, pobladły ze wzruszenia; ten powiew uniesienia dobiegł aż do nich i zaklął w milczenie wesołe rozmowy, które wiodły, siedząc na wyniosłym parapecie po nad Gawą, przysłonięte różnobarwnemi parasolkami.
Z otchłani swych cierpień, ludzkość podnosiła krzyk bólów tajonych, krzyk ten potężny drżeniem przerażenia wstrząsał sercami, równał i jednoczył wszystkie istoty, zlewając je w jeden tylko naród, naród konający a życia spragniony, rwący się, by gwałt Bogu zadawszy, wydrzeć mu nowe ustawy, dające nieśmiertelność ludziom. Panie, jakkolwiek nędza nasza jest wielką, jakkolwiek męczarnią tylko było nam życie, udaruj nas zdrowiem! Spraw, byśmy życie rozpoczęli na nowo, niepomni męczarni już przebytych i spragnieni przeżyć je po raz wtóry! Nieszczęsnymi jesteśmy tylko, lecz nie chcemy utracić istnienia naszego! Zrzekamy się nieba, lecz ziemi jesteśmy żądni! Niechaj danem nam będzie, jak najpóźniej rozstać się z ziemią, niechaj danem nam będzie nie rozdzielać się z nią nigdy, żyć wiecznie tą doczesnością naszą! Panie, spraw, by władza Twoja udzielić nam to mogła! Panie, gdy żebrzemy u ciebie uzdrowienia naszego ciała, lub poratowania nas w bólach, co szarpią nasze serca, zawsze to do jednej odnosi się prośby, byś szczęśliwość naszą pomnożyć raczył! Żądzą szczęśliwości pałamy spragnieni! Szczęśliwość racz nam dać Panie! Spraw, byśmy żyć mogli szczęśli-