Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mszy, po której znikał natychmiast. Zdawało mu się, iż wraz z przyjęciem lepszej posady, byłby zwiększał kłamstwo i obłudę swego postępowania; korzystne więc stanowiska pozostawiał innym, bardziej na to zasługującym. Niejednokrotnie wymawiać się już musiał od przyjęcia wybitniejszego stanowiska, chociaż proponowano mu je natarczywie, oceniając jego wyższość umysłową, dziwić się wreszcie poczęto w pałacu arcybiskupim nad tą jego niesłychaną skromnością.
Czasami zjawiał się w umyśle Piotra żal, iż nie jest i nie może być pożytecznym. Pragnąłby pracować nad wielką jaką sprawą, nad szerzeniem braterstwa pomiędzy ludźmi, nad wszczepieniem zamiłowania spokoju, zapewnić mogącego szczęśliwość mieszkańcom tej ziemi. Pragnienia w tym kierunku nurtowały w nim gorączkowo. Mając dnie całe swobodne, spędzał je nad książkami, porwany szałem zdobycia pocieszenia w nadmiernej pracy. Zgłębił całą wiedzę zawartą w książkach biblioteki swego ojca; rozpatrywał się i zapoznawał z papierami po nim pozostałemi, dyskutował sam z sobą, powracając raz jeszcze do przeczytanych już książek. Zapragnął teraz zapoznać się dokładnie z historyą narodów, by zbadać przyczyny zła, tak ustroju społeczeństw, jakoteż religij. Może zło zbadawszy, obmyśleć będzie zdolny środki zaradcze...
Pewnego ranka, przeglądając papiery spoczywające w wielkich szufladach dolnych biblio-