Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/576

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

masz dopiero przedsmak okropności, które odsłoniłem przed tobą. Trzeba to wszystko widzieć zbliska, dotknąć się tego namacalnie, a wtedy dopiero odczuwa się całą pełnię smutku i goryczy... Jeżeli chcesz, to cię zaprowadzę dziś nad wieczorem do pokoju, gdzie zamieszkiwała kiedyś Bernadetta, a raczej jej rodzina; pójść także możemy do niedokończonego i walącego się kościoła proboszcza Peyramale.
— O, pójdę tam z największą chęcią!
— W takim razie czekać na ciebie będę przed bazyliką, po odbytej procesyi, o godzinie czwartej; ztamtąd pójdziesz ze mną na inną pielgrzymkę.
Przestali teraz mówić i szli w zamyśleniu głębokiem.
Po prawej stronie drogi płynęła Gawa ścieśnionem korytem, które wyżłobiła sobie pomiędzy zwisającemu nad nią skałami. Chwilami, prawie jej widać nie było pomiędzy zielonością, nieco dalej zaś rozszerzała się miejscami i połyskiwała jasno, jakby srebrem. Po gwałtownym zakręcie w około skały, wypływały jej wody na dość obszerną równinę, rozlewając się szeroko. Potok musiał często zmieniać tutaj kierunek swego biegu, świadczył o tem tu i owdzie naniesiony piasek, oraz ławami leżące kamyki.
Słońce piec zaczynało, wysoko się wzbiwszy po nad horyzont; niebo było czyste, niebieskie i głębokie.