Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/478

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A inny głos dorzucił:
— Dopiero za jakie dwadzieścia minut zaczną spuszczać się na dół.
Znów któś powiedział.
— Jest ich przeszło trzydzieści tysięcy, i zaledwie za godzinę wyruszą z groty ostatnie chorągwie.
Z chwilą gdy procesya ruszyła z miejsca, szepty stłumione zastąpił śpiew litanii. Były to godzinki, ułożone na cześć objawień, widzianych przez Bernadettę; składały się z sześciu tuzinów strofek a po każdej z nich odmawiano głośno „Zdrowaśkę“, powracającą rytmem uciążliwej monotonności. Gdy prześpiewanemi już zostały wszystkie zwrotki, rozpoczynano je znów od początku. Rozkołysane głosy nie ustawały śpiewać; „Ave, Ave, Marya!“, co brzmiało bezustannie, odrętwiając władzę myślenia, odejmując przytomność, unosząc te tysiące ludzkich istot w rodzaj snu na jawie, ukazującego im widziadła nadziemskiego żywota. Przesyceni tym śpiewem pątnicy, śnili o nim, gdy legli na spoczynek po ukończonej procesyi, kołysani nim zasypiali, marząc, iż śpiewają go jeszcze.
— Czy pozostaniemy tutaj? — zapytał pan de Guersaint, nie lubiący pozostawać długo na jednem miejscu. Teraz ciągle mamy jednakowy tylko widok.