Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Pociąg teraz biegł żyzną i zieloną okolicą Poitou. Ksiądz Piotr patrzał na ścielące się łany i migające przed oknami wagonu drzewa, które przestał wkrótce rozeznawać, zatopiwszy się w zadumę. Ukazał się na chwilę, szybko wyminięty kościół, pielgrzymi powitali go znakiem krzyża świętego. Pociąg miał dotrzeć do Poitiers o godzinie dwunastej i minut trzydzieści pięć. Pędził wciąż monotonnym swym biegiem, podczas gdy zmęczenie podróżnych coraz stawało się większe, skutkiem wzrastającego gorąca, ciężkością swoją zapowiadającego burzę. Piotr zapadł teraz w tak głęboką zadumę, iż bezustannie rozlegające się w wagonie śpiewy pobożne dolatywały uszu jego zmącone i niewyraźne, jakby odgłos daleko gdzieś rozbijających się fali morskich.
Zapominając teraźniejszości, pogrążył się w rozpamiętywaniu ubiegłych chwil swego życia. Sięgnął pamięcią w najodleglejsze jego krańce. Uprzytomnił sobie domek w Neuilly pod Paryżem, domek, w którym się urodził i gdzie do-