Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/380

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przebywał on w tej porze roku w Biarritz, sąsiadującem nieledwie z Lourdes. Miewał też codzienne i dokładne wiadomości o zjawiskach w grocie; prócz tego, paryzkie dzienniki rozpisywały się o tem szeroko a dopełniła miary prześladowania szermierka dziennikarzy wolteryanizmem przesiąkłych. Podczas, gdy ministeryum wyznań, prefekt i komisarz policyi wspólnie działali dla utrzymania zdrowych poglądów i porządku publicznego, cesarz dumał i milczał; był on w sobie zamkniętym marzycielem, nikomu nieukazującym głębi swych myśli. Petycye nadsyłano mu coraz liczniejsze, lecz nie wypowiadał co i czy myśli nad ich treścią. Otoczyli go biskupi, wielcy dygnitarze, panie u dworu bywające pragnęły nań wpłynąć, wszyscy go badali — ale on milczał. Bez przerwy walka wrzała w około niego w tej sprawie. Brali w niej udział wierzący i umysły chimeryczne, pociągnięte tajemniczością objawień; przeciwnikami zaś ich byli ludzie pojęć wyzwolonych, mężowie stanu, lękający się zbyt gwałtownych wzruszeń imaginacyi. Obojętny na tę walkę, cesarz milczał.
Wahający się i długo lękliwy przed przyjęciem postanowienia, cesarz zdecydował się nagle i przemówił. Chodziły pogłoski, iż na niego wpłynęła cesarzowa błagalnemi swemi prośby. Niezawodnie musiała ona z nim mówić, niemniej przeto na decyzyę jego wpłynęły rozbudzone dawne marzenia, kiedy to roił o przysporzeniu ludziom szczęś-