Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ksiądz też zadrżał, spojrzawszy na Elizę Rouquet, wsuwającą sobie ostrożnie maleńkie kawałki chleba w krwawą jamę, będącą jej ustami. Wszyscy w wagonie pobledli na widok potworności nieszczęsnej chorej. Jedna i ta sama myśl zawrzała w sercach obecnych wzdychających z wiarą nadziei cudu. O Panno Najświętsza! Panno wszechmogąca, uczyń cud i ulecz straszliwą ranę!
— Dzieci kochane, nie myślmy o sobie, jeżeli chcemy uzyskać uzdrowienie — powtarzała siostra Hyacynta z uśmiechem pełnym wiary.
I rozpoczęto odmawiać drugą koronkę o tajemnicach pięciu boleści: Jezus w ogrodzie Oliwnym, Biczowanie Jezusa, Jezus ukoronowany cierniową koroną, Jezus krzyż swój dźwigający, Śmierć Jezusa na krzyżu. Następnie odśpiewano: „W Tobie, Najświętsza Panno, ufność naszego ratunku składamy...“
Pociąg był już teraz za Blois, podróż trwała już przeszło trzy godziny. Marya odwróciła swą uwagę i oczy od Elizy Rouquet a patrząc w stronę przeciwną, dostrzegła w kącie siedzącego człowieka w tymże przedziale, gdzie spoczywał w swych bólach brat Izydor. Był on ubrany biednie w czarny wytarty surdut, i zdawał się być młodym, chociaż broda jego rzadko rosnąca prawie siwą była. Mały i wychudzony, twarz miał pozapalaną i zalaną potem, zdawał się cierpieć ból jakiś niezmierny. Siedział nieruchomy,