Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lesnej, Marya poprosiła swego ojca, oraz Piotra, by przyszli po nią dopiero około godziny drugiej, gdy chorzy wracać będą do groty, teraz zaś niechaj zjedzą śniadanie i wypoczną u siebie.
Poszli więc razem do hotelu „Świętych Zjawisk“ i każdy zamknął się w swoim pokoju. Pan de Guersaint legł na łóżku i zasnął głęboko, tak iż Piotr, przyszedłszy w parę godzin po niego, nie miał serca przerywać mu smacznego wypoczynku. Po cóż budzić go będzie?... wszak jego obecność w niczem nie może być pomocna. Wrócił więc do szpitala sam i powiózł Maryę w orszaku chorych śpieszących ku grocie. Przebyto plac de la Merlasse, plac św. Różańca, tłum wzmagał się coraz bardziej, tłum kąpiący się w słonecznej atmosferze i w dziękczynnej swej radości modlący się znakiem krzyża świętego. Piękność skwarnego dnia sierpniowego była teraz w całej swej chwale.
Gdy Piotr ustawił wózek Maryi przed grotą spytała go:
— Czy ojciec mój przyjdzie tu do nas?
— Tak, zapewne. Spoczywa obecnie.
Marya uczyniła giest, jakby chcąc wyrazić, że dobrze robi, że spoczywa po doznanem zmęczeniu. A drżącym głosem dodała:
— Piotrze, mój drogi, przyjdź po mnie dopiero za godzinę! Zawieziesz mnie wtedy do źródła... Nie czuję się jeszcze godną w tej chwili. Więc będę się modliła, modliła całą duszą...