Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

misyę, ku której Bernadetta była obraną: „Idź, powiedz księżom, że należy tutaj wystawić kaplicę“. W środę, usta jej kilkakrotnie szepnęły słowo: „Pokuta, pokuta, pokuta!“ Dziewczynka powtarzała ten wyraz za nią i całowała ziemię z pokorą. W czwartek rzekła: „Napij się wody ze źródła i obmyj się jego wodą; jeść masz trawę w tem miejscu rosnącą“. Jasnowidząca zrozumiała to zlecenie wtedy, gdy pociągnięta jakąś wolą, wzeszła w głąb groty i uczuła pod swemi palcami wytryskującą wodę; odtąd powstało istniejące cudem źródło, łask pełne. Drugi już teraz rozpoczął się tydzień. W piątek nie było zjawiska, lecz dni następnych znów wielka zapłonęła jasność. Urocza postać cudnej piękności Pani powtarzała Bernadecie polecenia już wydane i patrząc na nią uśmiechała się do wybranej przez siebie potulnej dziewczynki, która pobożnie wciąż odmawiając koronkę, całowała ziemię i na klęczkach dochodziła do źródła, piła zeń wodę i myła nią swe ciało.
Wreszcie 4 marca, a był to dzień piętnastego widzenia, Pani, jasnością oblana, zażądała dobitniej, by wystawiono kaplicę, by pobożni ze wszystkich zakątków ziemi tłumnie tu pielgrzymować i gromadzić się mogli...
Dotychczas, pomimo błagalnych pytań Bernadetty, cudnej piękności Pani nie rzekła jeszcze kim była w tej postaci; dopiero w trzy tygodnie później, 25 marca, złożywszy swe rączki i wzniósł-