Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pierwiastku poczęcia i tworzenia. Pod drżącemi ich stopami ziemia się usuwała, lecz pozostawał im Bóg i ku Niemu zwrócili się z żądzą namiętnego wierzenia. Rzeczywistość odstraszała ich trwogą swą i ohydą, zwrócili się więc ku ułudzie zaspokoić mającej ich żarliwe pragnienia. Zrodziła się w nich bezmierna potrzeba iluzyi i kłamstwa. Oh wierzyć! wierzyć pragnęli w istnienie najwyższego Sędziego, zdolnego naprawiać krzywdy spadające na istoty i rzeczy; wierzyć w Odkupiciela i Pocieszyciela a Pana zarazem; Pana wszechmogącego, na którego skinienie rzeki zawracają ku źródłom swoim, młodość, przywracaną jest starcom a życie martwym spoczywającym już w grobie! Wierzyć, by módz powiedzieć sobie: rany pokrywające moje ciało, członki moje skręcone bólem, brzuch mój wzdęty wrzodami, płuca moje suchotami zniszczone, odrodzić się mogą i być mi oddane za jednem skinieniem Panny Świętej i miłosierdzia pełnej, a skinienie to uzyskam, gdy modlić się będą gorąco, gdy wzruszyć Ją zdołam prośbami mojemi!
Marzenia te i nadzieje w akta wiary zamieniał potok cudownych opowieści o tysiącznych uzdrowieniach. Czarowne o tem legendy kołysały i upajały gorączką trawionych chorych i pielgrzymów. Dowodem prawdziwości zasłyszanych opowieści, stała się w ich oczach Zosia Couteau.
Od chwili gdy wsiadła do wagonu i pokazała uleczoną swą nogę, teraz tłustą i białą, otworzy-