Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/135

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszechmocną i miłosiernego Jej Syna a Pana naszego!
Eliza Rouquet też pragnęła opowiedzieć cud, o którym wiedziała. Ociągała się dotychczas, wiedząc, że mówi bardzo niewyraźnie, skutkiem potwornie wyżartej swej twarzy i skośnie wykrzywionych ust nabrzękłych. Lecz po opowiadaniu Marty zapadło chwilowe milczenie. Skorzystała więc Eliza i, uchyliwszy chustkę przysłaniająca rany jej twarzy, rzekła:
— Oh! mnie opowiedziano o uzdrowieniu nie tak ważnej choroby, ale za to bardzo dziwnej a nawet zabawnej... Jedna kobieta, nazwiskiem Celestyna Dubois, prała bieliznę. Nic nie wiedziała, że w bieliznie jest igła. A ta igła weszła jej cała w rękę. Przez siedem lat igła pozostała w jej ręku, chociaż lekarze silili się, aby ją wyjąć. Ręka się skurczyła, zamknęła... w żaden sposób Celestyna nie mogła jej wyprostować... Jedzie więc do Lourdes i zanurza rękę w źródle... Ale natychmiast wyciąga ją z wody, krzycząc przeraźliwie. Zmusili ją, aby znów rękę zanurzyła i przez siłę ją tak trzymano, chociaż Celestyna zanosiła się od płaczu i twarz oblaną miała potem... Trzy razy tak zanurzono rękę w źródle a za każdym razem igła poruszała się i szła wzdłuż ręki, aż wreszcie wyszła końcem dużego palca... Później mówiła, że tak krzyczała, bo bardzo ją bolało, gdy igła szła wzdłuż ręki w żywem ciele, jakby ją kto pchał,