Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piętę z całej siły — nawet wtedy nie poczuję śladu dawniejszego bólu...
Patrząc na Piotra, można było przypuszczać, że jest uradowany i przekonany o prawdzie uleczenia nogi, którą miał przed sobą. Lecz niepokój wewnętrzny nie przestawał go dręczyć. Jakaż ukryta siła była tu działającą w objawieniu się niezrozumiałem? O ile pomylił się lekarz, stawiając dyagnozę? Jaki był zbieg okoliczności, dający początek tej cudownej bajce?
Lecz wszyscy chorzy zapragnęli obejrzeć nogę cudownie uleczoną, ten dotykalny dowód miłosierdzia bożego, tej ucieczki ich schorzałych, ucieczki ostatniej, w której skuteczność wierzyć było im tak słodko. Marya dotknęła pierwsza uzdrowionej nogi dziecka; siedziała teraz i o wiele mniej cierpiała, wzruszona opowiadaniem dziewczynki. Przyszła teraz kolej na panią Maze, która chwilowo zapomniała o swej melancholii. Pani Vincent byłaby chętnie ucałowała tę nogę za nadzieję i otuchę, jakiej stała się przyczyną w zbolałem jej sercu matki. Pan Sabathier słuchał i patrzył w uspakajającej zadumie. Pani Vêtu, la Grivotte, nawet brat Izydor, czuli się lepiej i napatrzeć się nie mogli zdrowej nodze dziewczynki. Twarz Elizy Rouquet zmieniła się, tracąc swą potworność, tyle w nią wstąpiło wiary pod wrażeniem myśli: Zosia miała też straszną ranę a teraz tylko znak, jakby szew jej pozostał, dlaczegóżby Najświętsza Panna nie miała i dla