Strona:PL Zola - Lourdes.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Widać po niej było, że niejednokrotnie już opowiadać musiała w gronie licznych słuchaczów.
Ale siostra Hyacynta, zauważywszy iż nie wszyscy chorzy mogą widzieć dziewczynkę, czego niezawodnie pragnęli, zaproponowała:
— Wejdź na ławkę, Zosiu, i mów głośno, żeby cię można dobrze słyszeć, pomimo hałasu.
Dziecko się roześmiało, ucieszone z pomysłu siostry Hyacynty i przez chwilę trzeba było czekać aż się uspokoi. Wreszcie Zosia zaczęła:
— Tak więc powiedzieli lekarze, że noga moja stracona i że nigdy nie wyzdrowieję. Nawet do kościoła nie mogłam już chodzić. Ciągle trzeba było szmaty na nodze zmieniać, bo z niej ciekło coś nieczystego... Pan Rivoire, doktór, przeciął mi ciało koło bolącego miejsca, bo pewnie chciał zobaczyć, co jest w środku mojej pięty i powiedział, że musi mi wyjąć kawałek kości. Żeby to był zrobił, byłabym została kulawą już na całe życie... Ale ja zaczęłam się modlić do Najświętszej Panny, pojechałam do Lourdes, umoczyłam nogę w wodzie a tak się modliłam a zarazem wierzyłam, że będę uleczoną, iż zapomniałam nawet o zdjęciu szmat, któremi noga była okręcona. I wszystko zostało w wodzie, a gdy wyciągnęłam nogę ze źródła, była zagojoną i zdrową.
Przerwała opowiadanie a szmer podziwu przebiegał teraz wagon, pielgrzymi przejęci byli radosnem i słodkiem zdumieniem. Cudownością