Strona:PL Zola - Dzieło.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ponownie, bez zastanowienia, wymknęło jej się:
— O! tylko głowę!
On zaś wytrzepał w pośpiechu człowieka, który się lęka, że zaszedł za daleko:
— Oczywiście, oczywiście, tylko głowę!
Zaambarasowanie jakieś uczyniło ich milczącymi oboje, on zabrał się do malowania, kiedy tymczasem ona z oczyma utkwionemi w próżni, nieporuszona, leżała zaniepokojona tem, że jej się wyrwał taki okrzyk. Już to ustępstwo poczęło ją przejmować wyrzutami sumienia, jak gdyby przyłożyła rękę do czegoś występnego, użyczając swego podobieństwa tej nagości kobiecej, tak rażącej w jaskrawem słońca świetle.
Klaudyusz w ciągu dwu posiedzeń uporał się z głową. Nie posiadał się z radości, wołał, że to było najlepsze ze wszystkiego, co wymalował kiedykolwiek i miał racyę, nigdy nie skąpał w prawdziwem świetle twarzy, pełniejszej życia i prawdy. Szczęśliwa jego szczęściem, Krystyna rozweseliła się również do tego stopnia, że przyznawała, iż głowa jej jest bardzo dobrze zrobioną, niezbyt podobną zawsze, ale zdumiewająca podchwyconym wyrazem. Długo stali przed obrazem, przymrużali oczy i cofali się aż do ściany.
— Teraz, rzekł nareszcie, dorobię do niej ciało z której z modelek... A! mam ją wreszcie!
I w napadzie chłopięcej radości pochwycił młodą dziewczynę i począł tańczyć z nią to, co nazywał „tańcem tryumfu*. Ona śmiała się serdecz-