Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/553

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tam, gdzie ongi spoczywało na półkach tyle myśli poważnych; tam, — gdzie przez trzydzieści lat wytrzymałej i uporczywej pracy człowieka uczonego, zebrało się tyle wiedzy, teraz widniał jedynie stos niewielki skrawków i resztek papierów zapisanych, oraz ubranka i bielizna, której na razie się nie używało, zachowując na przyszłość.
Stara szafa, acz znać było po niej wiek zamierzchły, wyglądała dzięki temu niejako na młodszą i odświeżoną.
Skoro Klotylda ułożyła już na półkach kaftaniczki i koszule, spostrzegła właśnie w wielkiej kopercie resztki dokumentów, które po wyjęciu ich z ognia i ugaszeniu, zebrała razem i schowała w ową kopertę.
I nagle przypomniała sobie o prośbie doktora Ramonda, który jeszcze wczoraj przyszedł do niej, aby ją umyślnie błagać o zobaczenie, czyby wśród owych szczątków nie było jakiegoś fragmentu, tworzącego możliwą całość, przedstawiającą wartość naukową.
Ramond zatem był zrozpaczony, straciwszy tak nieoszacowane rękopismy, zapisane mu przez mistrza.
Natychmiast po zgonie Pascala usiłował spisać treść ogólną tych wszystkich teoryj, które słyszał z ust umierającego, zdobywającego się nawet w godzinę śmierci na bohaterski wysiłek gwoli wiedzy; ale zdołał sobie przypomnieć jedynie urywki przelotne, do połączenia i uzupełnienia których potrzeba było studyów całkowitych i zaokrąglonych, całego nawału spostrzeżeń, robionych z dnia na dzień, wyników już zdobytych i praw, oraz wniosków już sformułowanych.
Strata więc okazała się straszną i niepodobna jej było powetować; całą pracę należało więc rozpoczynać