Strona:PL Zola - Doktór Pascal.djvu/325

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po lewej ręce w przedsionku, drzwi od kuchni, gdzie wuj zwykle przebywał, były tym razem zamknięte. Pchnęła je ręką, lecz z początku nic a nic nie mogła zobaczyć, ponieważ poprzednio starannie pozamykał okiennice, aby schronić się przed upałem.
Piewszem wrażeniem, jakie doznała, było gwałtowne ściśnięcie gardła skutkiem silnej woni alkoholu, przepełniającej pokój: zdawało się, że każdy sprzęt oddychał tym zapachem, a dom cały był nim przesycony aż do samego szpiku. Wreszcie, kiedy już oczy jej przyzwyczaiły się do tego mroku, spostrzegła ostatecznie wuja.
Siedział w pobliżu stołu, na którym stała szklanka i już zupełnie pusta butelka silnego absyntu. Wsunięty w głąb krzesła, spał snem kamiennym, spity aż do utraty przytomności.
Taki widok obudził w niej już nie tylko gniew wściekły, ale i nieskończoną pogardę.
— Przyznaj sam, mój Macquardzie, czy to rzeczą rozsądną i uczciwą, by doprowadzać się aż do takiego stanu?... Obudźże się, gdyż to jest wstrętnem w najwyższym stopniu!
Ale sen Macquardta musiał być bardzo twardym, ponieważ nawet nie słychać było, aby oddychał.
Napróżno Felicyta podniosła głos, napróżno też silnie klaskała w dłonie.
— Macąuart! Macąuart! Macąuart!. Ach!. pfe! Jesteś wstrętnym, mój drogi!
Teraz już odwróciwszy się od niego, nie krępowała więcej; ruszała się po kuchni całkowicie swobodnie i dotykała każdego przedmiotu.