Strona:PL Zola - Błąd Abbé Moureta.djvu/523

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wona, tryumfująca, pojawiła się, opierając ręce na murze. Musiała zapewne wyleźć na kupę gnoju.
— Sergiuszu, Sergiuszu! — wołała.
W tejże chwili trumna Albiny stanęła na dnia grobu. Wyciągnięto sznury. Jeden z chłopów rzucił pierwszą garść ziemi.
— Sergiuszu, Sergiuszu! — wołała głośniej, klaszcząc w ręce — cielę, krowa ma cielę!

KONIEC.