Strona:PL Zofia Rogoszówna - Wesele Kuby.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale Maryś, przecie Franuś przy nas tylko śpiewa. Niechby tak na weselu, przy Kubie i Karolce zaśpiewał, toby go dopiero tata sprał.... Na to Marysiątko w lepszy jeszcze płacz:
— Ja nie chcę, żeby tata Flanka plał, bo ja Fla.... Flanka też lubię!...
Dzieci nie wiedziały, jak uspakajać małą płaksę. Hania targała ją za spódniczkę, Agniesia zerwanym liściem ucierała jej nosek, Ludwinka gładziła po buzi i włoskach, a Franek patrzył na Marysię z miną markotną, aż naraz skoczył, jakby go trzmiel ukąsił i dalejże patrzeć w niebo z zadartą do góry głową i krzyczeć:
— Europlan! europlan!
— Gdzie? Gdzie? — porwały się dziewczynki. Płacz Marysi urwał się raptem, dziecina także podniosła w górę załzawione oczęta. I tak stali wszyscy pięcioro, a Franek palcem pokazywał na obłoki i wykrzykiwał:
— O, o widzicie? Tam wysoko! o teraz skrył się za obłokiem. Ale leci! Co, nie widzicie? Jakie też te dziewuchy oczy mają. Skrzydła ma i ogon, i całkiem do ptaka podobny!...
Ludwinka śmiała się i udawała także, że szuka po niebie samolotu, choć naprawdę to żadnego sa-