skrzydełka mam zmięte, nóżki przemarznięte, muszę je grzać.
}..
bis
POGRZEB KOMARA
Coś tam w lesie stuknęło,
coś tam w lesie huknęło,
a to komar z dęba spadł,
złamał sobie krzyża skład.
Potłukł sobie i głowę
o konary dębowe,
potłukł sobie i ciemię,
gdy tak gruchnął o ziemię.
Mucha wraz nadleciała
i komara pytała —
czy nie trzeba doktora,
albo księdza przeora.
Nie trzeba mi doktora,
ani księdza przeora,
nie potrzeba aptyki,
tylko rydla, motyki.
Zleciało się wilków sześć
komarowe ciało grześć.
Wykopały dół w piasku
pośród wycia i wrzasku.
Wszystkie muchy płakały,
gdy komara chowały,
i śpiewały: „Rekwije!“
— już nasz komar nie żyje!...