Strona:PL Zofia Rogoszówna - Dzieci pana majstra.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bo to, proszę jejmość żony,
kto chce dzielne mieć gawrony,
tęgie w dziobie, tęgie w duchu,
musi uczyć je posłuchu.

Skoczy wrona obrażona:
— Poco waść to mówisz do mnie?
toć rzecz dawno dowiedziona,
że ja dziatki chowam skromnie.

Ostro trzymam wszystkie w łapie,
każde mores dobrze zna,
gdy na psocie które złapię,
zaraz łaję: — Kra! kra! kra!

Zafurczały, zakrakały
i z łopotem uleciały.

— To naprawdę nie do wiary —
Środa, oczka trąc, powiada —
toć z tą wroną gawron stary
niby tatko z mamą gada.