Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/464

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Napróżno Lukulla ostrzegali przyjaciele, mówiąc, że wybrany przez niego dla bitwy dzień — rocznica klęski Rzymian w walce przeciw Cymbrom — był niefortunny; Bukullus powiedział: «Dzięki mnie stanie się fortunny». I dotrzymał słowa. Nieomylnem okiem, godnem naczelnika armji, odkrył pewne wzgórze, którego nie domyślił się zająć Tygranes. Opanował to wzgórze — i jak huragan spadł na armję nieprzyjacielską — a jego legjoniści mieli już tylko jedno zadanie — siekać uchodzących. — «Z ich strony padło sto tysięcy, z naszej pięciu ludzi»: tak pisał w swem doniesieniu do senatu.
Nawet w sławnej czynami wojennemi historji Rzymu mu nie było jeszcze nigdy takiej bitwy. A jednak do końca wojny było jeszcze daleko. Wystraszony Tygranes oddał teraz kierownictwo armji staremu teściowi, Mitrydatowi; pod jego doświadczoną ręką sprawa rychło przyjęła zwrot wcale inny. Napróżno Lukullus starał się szybkim pochodem do właściwej Armenji uwieńczyć swoje zwycięstwo: surowy klimat górzystego kraju zmusił go do odwrotu. Tego jednego niepowodzenia było dość, aby głuche niezadowolenie jego wojska, którego nie przejednały żadne zwycięstwa, zmieniło się w otwarty rokosz.
Widzieliśmy, jakie były główne przyczyny tego niezadowolenia; do nich w czasie pochodu przyłączyły się nowe. Zapalony filhellen, Lukullus, nie pozwolił rabować miast greckich, to po pierwsze. Powtóre, szczodrze obdarowując żołnierzy, nie zapominał i o sobie — i namiot jego był pełen cennych sprzętów artystycznych, które kłuły oczy żołnierzy. Wszystko to jednak nie miałoby znaczenia: ale oto zjawił się w — wojsku: drugi jego szwagier, brat nieudanego Appjusza, Publjusz Klodjusz — o którym jeszcze niemało usłyszymy. Był to demagog i warchoł pierwszej klasy; mówiąc o Lukullu, zwracał uwagę żołnierzy na przykrości wieloletnich wypraw, — i za przykład im stawiał korzyści, jakie swoim wojakom dawał Pompejusz po znacznie krótszej wojnie ser-