Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Lecz najuroczystszy był dzień trzeci. Na czele pochodu szli trębacze, wygrywając pobudki wojenne. Za nimi pędzono sto dwadzieścia wołów z pozłacanemi rogami, przybranych wiankami i wstążkami — była to ofiara dla Jowisza Kapitolińskiego. Dalej szły pięknie odziane pacholęta z naczyniami ofiarnemi. Jeszcze dalej — młodzieńcy, niosący zdobyte złoto w osiemdziesięciu naczyniach, a za nimi ci, co nieśli złotą czarę, ofiarowawą Jowiszowi przez samego Pawła — olbrzymią, ciężką, zdobną w różnobarwne drogie kamienie... Prawdopodobnie jednak znawcy woleliby te mniejsze czary, także złote, które niesiono za nią, — wyroby starożytnych mistrzów epoki Antygonów i Seleuków. — Lecz oto wśród szmeru zdumienia rozlega się donośny gwar: ukazuje się uroczysty rydwan Perseusza, na nim jego broń, jego djadem królewski, a dalej — rozdzierający widok: małe dzieci zwyciężonego króla, prowadzone przez sługi, rozpłakane siłą niejasnej świadomości przeżywanego momentu, którego nie rozumiały, lecz którego ciężar odczuwały; byli to dwaj chłopcy i jedna dziewczynka. Wreszcie szedł on sam, ich ojciec, godny politowania w swem poniżeniu, nad które jednak przeniósł życie. Lecz na Perseusza niezbyt zwracano uwagę; widok jego płaczących dzieci mimowoli wywoływał łzy w oczach widzów. «Oto przykład zmienności szczęścia!» — Czyjego? — «Naturalnie: żwyciężonego, byłego króla Perseusza!» — A czy to nie tego, co jedzie za nim? — «Jakto? Zwycięzcy?» Tryumfator jedzie na złotym rydwanie, starzec w laurowym wieńcu. «Któż jest szczęśliwszy od niego?» Nawet żołnierze, idący za nim, śpiewają wesołe pieśni, ażeby złagodzić zazdrość bóstwa. Lecz czemuż jest sam? Czemu synowie nie towarzyszą mu na rydwanie, jak być powinno podług przykazań ojców?» — «Ależ jednego pochował w tych dniach!» — Jednego pochował, a gdzie drugi?
Tryumf się skończył; Perseusza wysłano na osiedlenie do Alby Fucyńskiej, gdzie żył jeszcze kilka lat; jego dzieci żyły życiem prywatnem, którem historja się nie interesuje. A tryumfator, po świętej ofierze, zdjął wieniec