Strona:PL Zieliński Rzeczpospolita Rzymska.pdf/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bitwa, w której Syfaks nie tylko został rozbity, ale i dostał się do niewoli. Nie tracąc ani chwili czasu, Masynissa pobiegł do Cyrty i do pałacu królewskiego; tu na progu spotkała go dawna jego narzeczona, teraz żona jego wroga Syfaksa. Jedną tylko miała prośbę: «nie oddawaj mnie żywą Rzymianom!». Zadrgało serce Numidy na widok pięknej kobiety; nie wiele myśląc, wyciągnął do niej rękę i natychmiast odprawił z nią gody ślubne.
Ale radość jego była krótkotrwała. Nazajutrz zjawił się Leljusz z konnicą rzymską: ca gdzie królowa, żona Syfaksa, córka Hazdrubala?» — «Ona jest teraz moją żoną» — rzekł markotnie Masynissa. — «Zechciej ją natychmiast odesłać do naczelnika» — zimno zauważył Rzymianin. Z trudem przekonał go nieszczęsny nowożeniec, aby jej dać pokój, póki Scypjo nie powie swego zdania. Ale Scypjo był tej samej myśli, co jego przyjaciel. Pamiętał, że piękność córki Hazdrubala przyczyniła mu daleko więcej szkody, niż cała sztuka wojenna jej ojca, i nie zamierzał bynajmniej losu wojny uzależniać od żaru serc afrykańskich. Najwyższe pochwały oddał rycerskim czynom Masynissy, ale surowo potępił jego małżeństwo. «Ty prowadzisz wojnę nie sam osobiście, lecz pod chorągwiami narodu rzymskiego; żona króla-wroga, córka dowódcy-wroga jest branką narodu rzymskiego i powinna mu być wydaną». Z goryczą w sercu Masynissa ustąpił. Żonie posłał list: «Mogę tylko wypełnić twą pierwotną prośbę: żywą nie wydać cię Rzymianom»; przy liście byla czara trucizny. Z pogardliwym uśmiechem dumna córka patrycjusza kartagińskiego przyjęła list i czarę. «Dzięki i za to; powiedz jednak memu mężowi, że jego dar byłby mi o wiele milszy, gdyby to nie był dar poślubny». To mówiąc, wypiła jadowitą zawartość kielicha.
Ojciec jej przedtem już skończył życie samobójstwem; teraz Kartago miała jednego tylko obrońcę, Hannibala. Senat wyprawił do niego posłów, żądając, aby swoje wojska przeprawił do Afryki dla obrony ojczyzny. <Ze zgrzytem i jękiem — opowiada historyk rzymski Tytus Liwjusz — i ledwie łzy powstrzymując, wysłuchał on słów