Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jednego osobnego i prawdziwego charakteru. A kobiety, jak wszystkie miast mieszkanki, lubią się bawić, oddawać wizyty, wiele mówić choć nie ma o czem, mało robić, stroić się i poglądać ze szczytu swych wdzięków i wielkości. Te damy dla nas, posieleńców, są tem, czem w bajce Lafontaine’a dla lisa kiełbasy, którym długo się biedak przyglądał, wąchał i oblizywał, aż nareszcie znudzony odchodząc, pocieszył się tą myślą, że to są tylko powrozy. Drugą tu klasę stanowią kupcy, którzy prawdziwie azyatyckie zachowują dotąd zwyczaje. Żyją tylko pomiędzy sobą; ich domy dla wszystkich obcych są zamknięte, a cóż dopiero ich kobiety! Okna w ich domach nawet w najpogodniejszy dzień się nie otwierają, a ukłon przechodzącemu mężczyźnie od kobiety, za niedarowane uchybienie byłby poczytany; jeżeli zaś kogo w dom kupca interes jaki zawiedzie, to kobiety domowe tak przed nim uchodzą, jak przed hyjeną lub grzechem śmiertelnym — nawet słowa nie chcą przemówić. A zobaczyć je tylko można w cerkwi, lub, co się rzadko zdarza, na spacer wyjeżdżające. Trzecią klasę składa pospólstwo, u którego tak w Tobolsku, jak na całej kuli ziemskiej, pieniądz jedynem jest bożyszczem. Zdaje mi się więc, że lepiej, gdy zamilczę o tym rodzaju najemnych piękności, które wyobrażają sobie miłość nie tak jak Grecy, pod postacią chłopczyka skrzydlatego, złośliwego, swywolnego, z zawiązanemi oczkami, z łuczkiem i kołczanem, z pochodnią i krętymi włoskami, — ale