Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom I.pdf/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Owijając to ciałko, powietrzne, przejrzyste,
Zmieniały córkę ziemi w nieziemską dziewicę.
Wtem nagle śród mętnego dziwnych marzeń tłumu
Jedna się myśl odbiła, bom słyszał jej słowa:
„W lat piętnaście doświadczyć zbłąkania rozumu,
Okropność!...“ Tu snu koniec, bo druga połowa
Tak miała skład dziwaczny, że pomimo chęci,
W jeden go obraz złożyć nie mogłem w pamięci.

∗                    ∗

I cóż w tem tak dziwnego? — z boku ktoś zapyta;
Ludzie!... jak niedaleko oko wasze sięga!...
Widzicie martwe kształty, a duszy potęga
Nigdyż się w głąb’ nie wedrze?... nigdyż nie powita
Zamkniętej myśli, i jej na jaw nie wydźwignie?..
O! ileż wy to razy, jak pieszczone dziecię
Na popsutą zabawkę, na swój świat patrzycie?
Zachwyci was... nasyci... i zapał ostygnie.
Nic żeście nie dostrzegli w mem sennem widziadle?...
Nic pewnie... oprócz pięknej i młodej dziewczyny
Siedzącej nad przepaścią śród dzikiej krainy.
Ja zaś, jej świeżą duszę widzę jak w zwierciadle:
Ona się po raz pierwszy z snu błogiego budzi,
Postrzega świat — ku niemu wyciąga ramiona,
I pragnie go i nie chce... i wówczas to ona
Uczuwa, że ma serce i że jest śród ludzi.
Czuje i tęskni... ale przestrach ją porywa,
Świat zdaje jej się pustym, bez wdzięków, bez życia,
Wiosna martwa, bez pieśni, echo bez odbicia,