Strona:PL Zieliński Gustaw - Manuela. Opowiadanie starego weterana z kampanii napoleońskiej w Hiszpanii.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mego zdrowia i potrzebę radykalnej kuracyi zajmowano mnie niezbyt utrudzającą, pracą biurową.
W tym też czasie miałem wiadomość i od mojej matki, a co mnie w niej najbardziej ucieszyło, to to, że ode mnie pierwszego się dowiedziała, o mojej ranie, niewoli i oswobodzeniu. Polecała mnie w swym liście Opatrzności Boskiej, która tak wyraźnie czuwała nade mną, a choć przebijało się z jej pisma, że nie wszystkiemu, com jej donosił o sobie, wierzyła, i że gdyby tylko podróż do Madrytu nie była tak daleka i z tylu trudnościami połączona, byłaby pośpieszyła do mnie, by mnie pielęgnować, to zauważyłem jednak w jej liście pewne uspokojenie, o które mi właśnie chodziło, i tę nadzieję, że się z Madrytu nie ruszę, dopóki mojej dymisyi nie przeprowadzę.
W parę tygodni po pierwszej schadzce z donną Izabellą odebrałem wezwanie na drugą. Stawiłem się znów punktualnie na godzinę naznaczoną, i zastałem już w mieszkaniu donnę Izabellę, jeszcze wykwintniej ubraną, aniżeli poprzednio. Tym razem rozwinęła cały arsenał sztuk niewieścich. Przyjęcie było nadzwyczaj uprzejme. Nóżka, rączka, gors przysłonięty cienką koronką, uśmiech, oczy podmalowane, niezwykły blask dające, włos misternie utrefiony, skropiony esencyami odurzającemi — wszystko to było użyte z pewnym odcieniem wykwintnej kokieteryi.
W innych warunkach nie zaręczam, czybym się potrafił oprzeć tak wielu pokusom, ale w obecnej chwili nie umiałem odgadnąć, o co tu właściwie chodziło. Czy donna Izabella chciała mnie dla siebie pozyskać? czy też podstępnie doprowadzić do wyznania jej miłości, aby mi wyrzucić niewiarę i zdradę względem Manueli? Tego nie wiedziałem. Zauważyłem tylko, że ona nie bardzo