Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/318

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Młodzieniec włożył eksomidę i ruszyliśmy, zadowoleni, żeśmy zamienili duszną atmosferę pracowni na gorące wprawdzie i pelne kurzu, lecz w każdym razie wolne powietrze. Midjasz mieszkał na drugim końcu Ceramiku.
— Nie będziecie chyba narzekali, jeśli wam pokażę po drodze inne pracownie. Oto np. warsztat kadzi.
Weszliśmy.
— Koła garncarskiego tu nie zobaczycie, ono się nie nadaje do takich wielkich naczyń. Patrzcie: w otwartej wypalarni jest już kadź nawpół gotowa; dół jej jest zupełnie wypalony, im wyżej, tem mniej, a teraz majstrowie przylepiają do jej górnej warstwy, zaledwie trochę wypalonej, nową. | zauważcie: wszystko to od ręki. Trzeba do tego niemało wprawy.
— Tak — odpowiedziałem: — dlatego też u nas jest przysłowie: na kadziach nie uczy się sztuki garncarskiej.
— A tu: fabrykant zabawek dziecinnych. Widzicie te lalki z ruchomemi kończynami? Trochę robią oni od ręki, lecz przeważnie posługują się gotowemi formami. A tu są rzeźbiarze: jest ich kilka cechów. Tu robią naczynia w formie różnych figur. Spojrzyjcie na tę prześliczną rzecz: flakonik, ozdobiony sfinksem, wymalowany i złocony. A tu są poprostu gliniane figurki bogów, bohaterów, ludzi, zwierząt. A tu... ..lecz widzę, żeście zmęczeni. Chciałem wam jeszcze pokazać cegiełki: u nas i to jest sztuką, i to nie byle jaką! lecz to już innym razem.
Nareszcie doszliśmy do domu Midjasza. Znakomity artysta siedział w swoim perystylu pod baldachimem; zasłona, przymocowana do dwu kolumn, przepuszczała tylko tyle światła, ile bylo potrzeba. Widząc, że pracuje, prosiliśmy go, aby sobie nie przeszkadzał; myśmy po to właśnie przyszli! Na kolanach trzymał czarę, w ręce, właściwie w pięści, długi cieniutki pendzel; obok niego, na niskim stoliczku, leżał spodeczek z czarną farbą. Domyśliliśmy się, że była to właśnie czara Filokoma.
— Twój stryj będzie musiał jeszcze trochę zaczekać — rzekł on do młodzieńca: — ostatnie dni były pochmurne,