Strona:PL Zieliński Grecja niepodległa.pdf/301

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rucha, wróżąc z sita, wskazała na pewnego biedaka, mieszkającego w sąsiedztwie. Komarchides z pomocnikami dokonał u niego rewizji, nic nie znalazł i musiał mu zapłacić karę. Lecz Klitagora po dawnemu jej wierzy, chętnie ją zaprasza, słucha jej plotek i placi poczęstunkiem, a zwłaszcza winem, którego tamta stała się wielką amatorką. A tak poprostu nie można jej wypędzić; Klitagora się obrazi, a Klitagora nie jest jakaś tam pierwsza lepsza, jest żoną posażną i w kwestji swych znajomości kobiecych jest sobie panią.
Wszystko to oznajmia nam pólgłosem Artemidor, który widocznie zna wszystkie tajemnice rodzinne.
Lecz oto rozlega się glos gospodarza: — pobożne milczenie!
Tu już nawet Gillida nie śmie plotkować; wszyscy milkną. Fletniska gra starą, wszystkim nam znaną melodję Olimpa; gospodarz bierze glownię z ogniska, pogrąża ją w stojącem tuż wiadrze z wodą, następnie za pomocą galązki wawrzynowej skrapia nas wszystkich — członków rodziny, niewolników i gości. Milo jest czuć na sobie święte krople, zdawać sobie sprawę, jak zwyczaj ogólno-grecki łączy w jedną rodzinę członków gmin najbardziej od siebie oddalonych. Następnie Komjasz prowadzi owcę do ogniska, które jest jednocześnie ołtarzem Zeusa-Opiekuna Zagrody (Herkejos). Wszyscy patrzą na nią: idzie wesoło, to dobry znak. Gospodarz zabija ją umiejętnie, szybko; krew ścieka do tuż stojącego wiadra. Synom każe ściągnąć skórę i wybrać części, przeznaczone na ofiarę i ucztę; wątrobę daje Gillidzie, wzruszając ramionami — wszystko jedno, i tak ona nic nie wskóra. Tymczasem Fililla wykonywa pean ofiarny; gospodarz rzuca w ogień mieszaninę żyta i soli, t. zw. «pierwociny», i wlewa do ognia kilka łyków mocnego wina. Ogień z początku jakgdyby się kurczy, a potem wybucha jaskrawym, ładnym płomieniem: to też jest dobry znak.
Następuje główna część ofiary: gospodarz bierze od synów chude części biodrowe, otacza je tluszczem ow-