Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
II.

Rozpłonęło serce me, jak krąg
Złoty słońca w południowy czas,
Duch mój w błogiem upojeniu kląkł
I całował zimny światła pas.

Bo z księżyca promienistych wstąg
Blask przeniknął w zwątpień czarny las,
Rozpękł nagle świadomości pąk,
Błysła źródła czysta toń bez skaz:

Gdy mus rządzi wkoło nas i w nas,
Gdy niezmiennym jest wydarzeń ciąg, —
Żeś poetom dał ofiarny głaz,

Teraźniejszość zniechęceń i mąk
I wieczysty sen o szczęściu mas, —
Losie, przyjmij dzięk wzniesionych rąk!