Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Odsunął młody bóg
Kołczan i strzały,
Porzucił srebrny łuk,
Nawpół omdlały.

Skwar letni znękał go,
I westchnął: »Wody!«
Wtem — — drogą dziewczę szło
Boskiej urody.

Siał za nią włosów zwój
Czar tajemniczy,
Z ust bił świeżości zdrój,
Z oczu — słodyczy.

»Z twych ustek daj mi pić,
O słodka Psyche!«
Tchnął bóg, jak srebrną nić,
Westchnienie ciche.

Dobiegło... Słyszy już
I zwraca kroki,
Biegnie, ak odblask zórz
W nocy głębokiej.

»Motylku biedny mój,
Zmęczony skwarem,
Pij, ochłódź letni znój
Mych ust nektarem!«