Strona:PL Zenon Przesmycki - Z czary młodości.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przez przepaście, przez topiele,
Obryzgany, strojny w piany,
Gdzie mu — zda się — grób się ściele,
Jak błysk wzlata nad bałwany.

Obryzgany, strojny w piany,
Nic go, nic go nie przestrasza.
Jak błysk wzlata nad bałwany,
»To kochanka« — woła — »nasza!«

Nic go, nic go nie przestrasza;
Wrócił — z brzegu patrzy tkliwie,
»To kochanka« — woła — »nasza!«
»Siostra! Matka! Z niej człek żywie!«

Wrócił — z brzegu patrzy tkliwie:
»Ona nas tak pieści, ściska!
»Siostra! Matka! Z niej człek żywie!«
Morze kipi, wre i pryska.