Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czesanemi, atramentowéj czarności, włosami, rozkazującym ruchem ręki nakazał milczenie i ku Tadeuszowi się zwrócił:
— Cóż to? nie wiedziałeś, że nasz Malunio pisze? — zapytał.
— Nie... — odparł Tadeusz — pierwsze słyszę.
— Przecież to dość głośna historya. Malewicz żeni się ze Statnicką..
— Tak, wiem o tém...
— Ale panna jako warunek położyła, aby Malewicz odznaczył się jakimś wybitnym czynem: czy to na polu sztuki, czy literatury, słowem, aby był... czémś..
Piekielny wybuch śmiechu przerwał Radoltowi. Literaci zaczęli się znów pokładać, a mały pan w zbyt długim surducie zbił spodek i przylepił sobie kwargiel[1] na środku czoła.
Radolt spojrzał na niego swemi prześlicznemi czarnemi oczyma.
— Gliwiński, jesteś idyota!... — wyrzekł spokojnie i znów ku Tadeuszowi się zwrócił.
— Malewicz — ciągnął, oparłszy głowę na wychudzonéj ręce — Malewicz, namyślając się nad zrobieniem arcydzieła, wybrał to, co najłatwiejsze: napisanie nowelli. No... i napisał... nowellę!

Tadeusz po gazetę sięgnął.

  1. Mały sérek, podawany do piwa.