Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fnęła się w fali swych rozpuszczonych włosów, zrozumiawszy intuicyą kobiecą, co ironia ta znaczyć miała.
I Wielohradzki, wsunąwszy rękę w kieszeń od spodni, roztargniony i wspaniały, przeszedł przez salę i zniknął w głębi przedpokoju.