Strona:PL Zapolska - Wodzirej T. 2.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

królewskie stanowisko. Chciała zająć miejsce staréj pani Bodockiéj w świecie dyplomatycznym i teraz już zaczynała grać swą rolę z nieporównaną zręcznością. W pierwszéj chwili nastąpiło pewne zdziwienie, na widok, z jaką łatwością Muszka abdykuje z berła królowéj balu, lecz prędko dokoła jéj fotelu utworzyło się grono wesołych causer’ów, tych, których dreptanie w tańcu nudzi lub męczy, i którzy, zblazowani na wdzięki dziewcząt, chętnie garną się w kąciki, w których, jak sygnały łatwéj rozmowy, powiewają wachlarze mężatek.
Wielohradzki, przykuty do sali balowéj obowiązkami wodzireja, tańczył ciągle, lecz coraz więcéj wykręcał głowę w stronę małego salonu, z którego chwilami dolatywały go wybuchy śmiechu Pozbitowskiego. W pauzach pomiędzy tańcami widział, iż wiele osób wchodziło do japońskiego pokoju, lecz on; zajęty zwykłą nieśmiałością, wejść tam nie śmiał. Ludzie ci byli u siebie, pomiędzy sobą, rozumieli się i bawili doskonale wśród porozpinanych po kątach parasoli i fałszywych kakemonosów porozwieszanych na ścianach. Lecz on, oprócz tańca, nie miał z nimi nic wspólnego. I obwieszony, jak koń, chomątami kwiatów, orderów i szarf kotylionowych, zaczął w głębi duszy czuć głuchą nienawiść do nich wszystkich, tak jak wtedy, gdy w Paprotce czuł sic odosobnionym Twardowskim, zawieszonym pomiędzy niebem i ziemią...