Przejdź do zawartości

Strona:PL Z Krasiński Listy (Lwów) 3.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

swemu, o ile bardziej zobowiązaną na teraz i na zawsze się uznaje. Zachowaj ten obraz u siebie, aż ci napiszę gdzie i jak masz mi go przysłać. W tej chwili nic pewnego, stanowczego w moich zamiarach niema; kiedy na dłuższy czas gdzie osiądę, zaraz cię poproszę, byś tam ten obraz mi przysłał, a jeśli do kraju na zimę wrócę, to aż do zimy poczekam.
Od kiedym pisał raz ostatni do ciebie, sfera ducha mojego á la bûche (jeśli pamiętasz) przewróciła się na osi swojej. Dziwne wypadki, których opowiadać nie mogę pismem, bo trzebaby ustami, wciągnęły mnie w myśli i uczucia, które nieco rozgoniły ową czarną, piekielną, przeklętą tęsknotę, co mi groziła zgłupieniem ostatecznem i pozbawieniem wszelkiej czynnej siły. Znów uczułem się sobą, uczułem się żyjącym, nietylko w przeszłości, ale i w teraźniejszości; w przeszłości też pojąłem ową wielką prawdę, że życie jest to, co idzie naprzód i rozwija się jak idea, nie to zaś co stoi martwem jak marna abstrakcya; a przeszłość tak w indywiduum, jak w ogóle ludzkości, kiedy ściśle, i organicznie nie spojona z teraźniejszym i przyszłym czasem, jest tylko umarłą abstrakcyą! Otóż ja przez lato całe w takowej żyłem, w takowej niszczyłem siebie. Nie żałuję tego; dobra myśl w tem była, myśl tkliwa obowiązku. Ale też z drugiej strony rad jestem temu, żem się wycofał z tego kału zawsze na się zawracającego a nieruchomego, i rad jestem, że mi pojęcie życia wróciło do głowy a jego uczucie do piersi! Jednak umarli, gdy zmartwychwstają, nie z łona matki (jak powiedział wielki poeta) ale z trumny wychodzą; i ja też pod pewnym względem taką kolej odbywam! Nie jest to już ten świat mój drogi, który mnie niegdyś otaczał, — smutek nieskończony