Strona:PL Xenophon - Sympozjon oraz wybór z pism.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie poszły moje trudy, chyba i to wam za dowód starczy, że wielu obywateli dążących do cnoty i wielu obcych moje właśnie towarzystwo obrało. Jakaż jest przyczyna tego, że wielu pragnie mi coś złożyć w darze, choć wszyscy wiedzą, że mienie moje nie pozwala na odwzajemnianie się? Że ja nikogo nie proszę o przysługę, a mnie wielu winno wdzięczność i sami to przyznają? że w czasie oblężenia miasta wszyscy inni litowali się sami nad sobą, a ja w nie mniejszym żyłem dobrobycie, niż wtedy, kiedy miasto opływało w największe dostatki?[1] Że wszyscy inni za drogie pieniądze zaspakajają swe potrzeby na targu, a ja bez wydatków dobywam słodszych środków z zasobów swej duszy? Nikt nie może mi udowodnić kłamstwa w tem, co powiedziałem. Nie jest-że zatem sprawiedliwą ta pochwała ze strony ludzi i bogów?
«Ale może to chcesz powiedzieć, Meletosie, że ja właśnie takiem postępowaniem psuję młodzież? Wymień mi więc (wiemy przecież wszyscy, jakie są wypadki zepsucia młodzieży), czy znasz kogo, coby pod moim wpływem stał się z bogobojnego bezbożnikiem, lub ze skromnego butnym, z poprzestającego na małem rozrzutnym, lub nawet ze wstrzemięźliwego pijakiem, albo z wytrwałego pracownika niewolnikiem zniewieściałości leniwej, czy jakiejś innej podłej rozkoszy?»
«Owszem — odpowiedział Meletos, — Zeus mi świadkiem, znam takich, których skłoniłeś do okazywania większego posłuszeństwa tobie, niż swym rodzicom».[2]

«Przyznaję — miał rzec Sokrates, — przynajmniej

  1. Sokrates żył zawsze bardzo skromnie. To też dzięki pomocy przyjaciół nie odczuwał głodu, kiedy Lizander w 404 r. obiegł Ateny, zniszczywszy w 405 r. flotę ateńską nad Ajgospotamoj (Kozia rzeka; w trackim Chersonezie, dziś Gallipoli). Ateńczycy myśleli o poddaniu się na zaszczytnych warunkach, gdy wielu już pomarło z głodu, ale kiedy układy nie doszły do skutku, poddali się w cztery miesiące później, nie stawiając żadnych warunków.
  2. Zarzut ten często spotykał Sokratesa, i niejeden ojciec czaił żal do niego. Drugi jego oskarżyciel, Anitos, garbarz, chciał do swego zawodu wdrożyć i syna, ale ten wolał towarzystwo Sokratesa i filozofję, niż garbarnię. Daremne były przestrogi Sokratesa, stary był nieugięty, a w Sokratesie upatrywał przyczynę oporu swego syna.