się litujesz? — Co bowiem ja posiadam, rzekł Sokrates, wystarcza mi na potrzeby, na utrzymanie zaś takiego żywota, jaki ty przyjąłeś, oraz do utrzymania się w tej postawie, jaką ty przyodziałeś się i do tej sławy, nie wystarczyłoby mojem zdaniem, choćby ci trzy razy tyle, ile teraz posiadasz, przybyło. Jakto, zapytał Kriotbulos? Ponieważ, tłomaczył mu Sokrates, jak widzę, obowiązany jesteś najprzód wiele i wspaniałych sprawować ofiar, bez których ani bogom ani ludziom nie byłbyś przyjemnym; powtóre winieneś podejmować u siebie wielu sprzymierzeńców gościnnych i to wspaniale; potrzecie musisz sprawiać biesiady obywatelom i obdarzać ich, jeżeli nie chcesz pozbawić się przyjaciół. Nadto wiem, jak wielkie rząd na ciebie wkłada ciężary, już to stałe, jakoto żywienie koni obrzędowych, dostawianie i ekwipowanie Choru do tragedyi, utrzymywanie swym kosztem gymnazjów, opiek nad cudzoziemcami;[1] już to gdy wojna nastanie, nakazują ci dostawę okrętów i takie składki, jakim nie podołasz bez trudności. Jeżeli zaś któremu z tych obowiązków niedostatecznie zdawać się będziesz odpowiadać, wiem iż pomszczą się na tobie Ateńczykowie nie mniej, jak gdyby cię na kradzieży swoich własności uchwycili. Pomimo to jednak widzę cię w przekonaniu, żeś bogaty, zaniedbującego przymnażać własności, oddającego się miłostkom, jak gdyby ci to jeszcze wolno było. Z tych tedy powodów lituję się nad tobą obawiając, abyś
- ↑ To i co następuje, wszystko to były daniny i obowiązki obywatela Ateńskiego.