Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/897

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Porządkowanie skończę po śniadaniu... Teraz zaś, połóż tę trzepaczkę, siadaj i rozmawiajmy.
— Masz więc mi powiedzieć co szczególnego. — zapytała Renata.
— Tak jest.
— I to coś ważnego, gdyż masz minę poważniejszą niż zwykle.
— Coś po ważniejszego, tak jest... Siadaj tam, naprzeciwko mnie... Podaj mi swoje małe łapki i słuchaj.
— Mocno zaintrygowana i trochę niespokojna, Renata usiadła i podała ręce towarzyszce, która rzekła:
— Otóż jesteś uleczona, pieszczoszko, ale tylko ciało odzyskało zdrowie, dusza ciągle cierpi...
Renata silnie się zarumieniła.
Zirza mówiła dalej:
— Dusza cierpi, i mnie się zdaje żem zrozumiała, jakiego to jest rodzaju cierpienie, któreś przedemną trzymała w tajemnicy... Odpowiedz mi otwarcie, tak samo otwarcie jak ja mówię do ciebie... Czy ja sie mylę sądząc, że twoje tutaj położenie jest anormalnem, że twoja skromność oburza się na nim i godność twoja na tem cierpi?... Że ty się zapytujesz siebie samej, jaka cię przyszłość czeka, ciebie bez rodziny i samotną w świecie...
— Nie mylisz się... — szepnęło dziewczę, której oczy zaszły łzami... — Tyś pojęła wszystko co się dzieje w mojej duszy, wszystko co mnie zasmuca...
— Nie płaczmy, pieszczoszko! — rzekła jasnowłosa Zirza, przyciągając dziewczę do siebie i cału-