Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/619

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Uczynię to, gdyż mam w tobie nieogrąnione zaufanie... W skutek — okoliczności, które opisywać byłoby za długo, i które nie mają bezpośredniedniego związku z tem co nas zajmuje, wiem, że urodzenie tej panienki jest otoczone tajemnicą. Wiem, że nad nią był zawsze rozciągany tajemny nadzór... że nie zna swojej rodziny... że nie wie czy jej ojciec i matka żyją lub nie... Te ciemności naumyślnie powiększone, kryją coś złowieszczego... W tym cieniu pewno się kryje jakaś opłakana tajemnica rodzinna lub wstyd... Uprzedzając policyę, czyż nie uchylam zasłony, która powinnaby być spuszczoną?... Czyż światło rzucone na przeszłość, nie będzie ze szkodą dla Renaty? W tej wątpliwości powinienem się wstrzymać, chybaby panna Renata sama mnie upoważniła do działania w jej imieniu...
— Ale czekać aby ci dała to prawo — rzekł Juliusz — jest to dawać zbrodniarzom czas zasłonięcia się przed poszukiwaniem.
— Jeżeli mnie Renata upoważni do ich ścigania i ściągnięcia na nich kary, przysięgam że ich odszukam, choćbym dla tego miał zostać agentem policyjnym! Renata zostanie pomszczoną, jeżeli, tego zapragnie..
Student medycyny uśmiechnął się.
— Zdaje mi się, że nadaremnem byłoby pytanie, że ty kochasz tę panienkę... — rzekł.
— Kocham ją z całej duszy! — odparł Paweł gorąco, — w niej złożyłem całkowitą nadzieję, całą swoją przyszłość, całe swoje życie! Tajemnica kryje jej