Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/528

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To prawda... — Czekałam przez dziewiętnaście lat... mogę jeszcze poczekać przez godzinę... — Tak więc, moja matka czuwała nademną wśród otaczających mnie ciemności?
— Od samego dziecięctwa i Bogu wiadomo jak cię kochała! — Znalazła ona sposób zniweczenia projektów tego, co cię jej wydarł i napróżno się przechwalał, że zatarł twoje ślady, ale dopóki ten człowiek żył, nie mogła ani się udać do ciebie, ani cię do siebie wezwać.
— Biedna matka! — Ona bardzo cierpiała, nieprawdaż?
— Tak jest, bardzo! Serce jej się krwawiło... łzy nie osychały...
— Dowiedziałam się o tem z pańskiego listu i nie wahałam się...
— Miałaś słuszność, żeś uciekła od tej kobiety, nieprzyjaciółki, i posłusznej pogrobowym rozkazom prześladowcy twojej matki.
— Oszukałam jej baczność... — Czy ona spostzegłszy moją ucieczkę, będzie mogła co przeciw mnie przedsięwziąść?...
— Nie! — Teraz jest ona bezsilna... — Czując że jest zwyciężoną, będzie milczała.

XXXI.

Po chwili milczenia Renata mówiła dalej: — Zatem pan wiedziałeś, żem była w Maison — Rouge z Urszulą.