Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cóż u djabła, w sześćdziesięciu latach, nie jest się jeszcze zgrzybiałym starcem!... Mógłbyś miéć długie lata życia przed sobą, ale trzeba zwalczać chorobę... Wierz mi, przyznaj się do winy i wezwij lekarzy...
— Nigdy! — odparł gwałtownie pan de Terrys. — Gdybym się oddał w ich rece, jużbym od dziesięciu lat był w grobie...
— Paradoks, kochany hrabio!...
— Najzupełniejsza prawda! — Choroba, która mnie zabije wzięła początek w klimacie różniącym się od naszego. — Lekarstwa, których użycie zalecają adepci. Fakultetu, nie mogłyby jéj zwalczyć, a te osły w rogatych czapkach, nawet się nie domyślają prawdziwych lekarstw... — Gdym powrócił z Indyj z zarodkiem gorączki palącéj krew i wysuszającéj szpik, medycyna europejska nie, mogła nic dla mnie... — Czyniąc to co potrzeba było, przedłużyłem, swoje życie o dziesięć lat.
— Pan!! — szepnął Paskal.
— Tak, ja! — Zamknąłem drzwi przed doktorami, lecz nie pozostałem bezczynnym. Zwalczałem chorobę z energią przez długi czas zwycięzką... — Czy to pana dziwi?...
— Przyznaję, że nawet bardzo... — Wiadomo mi żeś pan odbywał długie studya.:. Ale o umiejętności lekarskiéj nie wiedziałem...
— W Indyach każdy jest swoim własnym lekarzem... — W produktach krajowych znajduje się ulga i uzdrowienie...
— Nie jesteś pan w Indyach.