Poczem mówił dalej, opisując swoje wydarzenie w Port-Creteil, sidła w które zamierzał schwytać Renatę i w które w jej miejsce wpadła Zirza z zamkniętemi oczyma, i skończył utrzymując, że w południe, człowiek przez niego płatny, miał mu przynieść papiery, które Renata posiadała.
Przedsiębiorca słuchał zdjęty przestrachem.
— Zdaje mi się że jesteśmy zgubieni... — rzekł drżącym głosem.
— Czy ci się śnili żandarmi! — odparł Leopold ze śmiechem.
— Nad wrażeniami trudno jest zapanować. Ja się boję....
— Czego?... Pokwitowania z odbioru milionów które wkrótce dostaniemy?
— Renata powie że je jej skradziono...
— Co nas to obchodzi? Będziemy się strzegli pokazywać to pokwitowanie, z którego posiadania trzebaby się wytłómaczyć, co byłoby dosyć trudnem, ale ono pozostanie niepodobnem do znalezienia i notaryusz, tak jakem to kiedyś utrzymywał, będzie musiał oddać dziedzictwo naturalnemu spadkobiercy, tak jak to mu prawo przykazuje... Renata niczem nie poprze swoich zapewnień... Dziewczyna bez rodziców i bez nazwiska, któżby jej wierzył? Nawet nikt jej słuchać nie zechce...
— Paweł jest przy niej i stanie w jej obronie...
— Czyż cię twój syn oskarży?... Nigdy w życiu! No, mój poczciwcze, ty bredzisz... Jesteśmy panami położenia i dla zamknięcia ust Pawłowi, do-
Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1522
Wygląd
Ta strona została przepisana.