Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1488

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Dzisiejszej nocy! — zawołała Małgorzata z przestrachem.
— Tak jest pani, — lecz szczęściem ja tu byłem i czuwałem...
Ryszard rumieniąc się ze wstydu spuścił głowę.
— Panie — rzekła pani Bertin podając Wiktorowi rękę — wiem że memu siostrzeńcowi Pawłowi i panu zawdzięczam to, że dziś widzę moją córkę... moją córkę... którą wtedy na moście Bercy ocaliliście obadwa od straszliwej śmierci!
— Twój siostrzeniec, moją matko! — rzekła żywo Renata. — Paweł Lantier jest twoim siostrzeńcem?
— Tak jest, moje dziecię, Paweł Lantier którego kochasz, który ciebie ubóstwia i jestem pewną, że uczyni cię najszczęśliwszą z kobiet...
— O matko! matko!... ileż od razu szczęścia!...
Małgorzata uściskała Renatę, poczem z wracając się do Wiktora Beralle mówiła dalej:
— Chciałabym pana o coś zapytać...
— Odpowiem z największą chęcią...
— Przed chwilą wymieniłeś pan nazwisko...
— Pawła Pelissier?
— Tąk. Co to za człowiek?
Renata nie pozwoliła Wiktorowi przemówić.
— Ten człowiek — rzekła — jest to zbrodniarz, który, razem ze swoim wspólnikiem, spalonym przy ulicy Beautreillis, chciał mnie zamordować na moście Bercy, który zabił parną Urszulę dla skradzenia jej listu i usiłował otruć na mojem miejscu Zirzę... Ten