Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1459

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A więc ja za nim pojadę... Najprzód mu muszę podziękować, a potem chcę się dowiedzieć, jaki mógł złożyć dowód mojej niewinności, i nareszcie chciałabym, aby wymienił moich oszczerców..
Przyjechano na bulwar Malesherbes.
Powóz stanął.
Honoryna rzuciła spojrzenie na front pałacu, który jej się wydawał posępnym.
Małgorzata wysiadła naprzód i zadzwoniła:
Drzwi się otwały.
Obiedwie przebyły próg, a służący, którym poruczone było pilnowanie pałacu, zbiegłszy się na odgłos dzwonka i poznawszy swoją młodą panią wydawali okrzyki radości.
— Dziękuję wam, moi przyjaciele... — rzekła do nich Honorya wzruszona ich szczerém przywiązaniem. Szczęśliwą się czuję widząc was, chociaż serce mi pęka, gdy wracam w żałobie do tego domu, z którego wydarło mnie najnierozsądniejsze i najstraszniejsze oskarżenie. Bywają boleści niczem nie dające się pocieszyć i moja należy do tego rodzaju, ale przyjęcie wasze dodaje mi siły... Jeszcze raz wam dziękuję, przyjaciele, dziękuję z całego serca...
Panna de. Terrys i pani Bertin weszły do apartamentów pierwszego piętra, gdzie się znalazły same.
— Wszak przepędzisz ze mną resztę dnia? — zapytała Honory na Małgorzaty.
— To zależeć będzie od ciebie, moja pieszczotko... — odpowiedziała ostatnia.
— Odemnie? — powtórzyła młoda panienka.