Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— O w pół do dwunastej...
— No, to w drogę...
— Idziemy?
— Do twojej przyszłej świekry.
Ryszard się podniósł, ale musiał się przy trzy, mać Leopolda, ażeby nie upaść, nogi się pod nim uginały.
Na rogu ulicy Bercy znajduje się stacya dorożek.
Zbieg z Troyes wsadził swego towarzysza do dorożki i rzekł do woźnicy:
— Na godziny!... róg ulicy Saint-Mandé i Picpus. Jazda!... dostaniesz na piwo...
Stangret trzasnął z bicza i koń puścił się dobrym truchtem.
Stanęli we wskazaném miejscu prędzej niż w dziesięć minut.
— Kroćset! — zawołał opój ujrzawszy zamknięte okiennice — już zamknięto!...
— Tak, ale wewnątrz widać światło. Zapukamy.
Leopold wysiadł pierwszy i pomógł wysiąść Ryszardowi, który się ledwo trzymał na nogach, poczem dwa czy trzy razy silnie zakołatał do drzwi.
Gospodyni czekała na męża, którego niewytłómaczone opóźnienie niepokoiło ją niezmiernie.
— Kto tam? — zapytała.
— Ja, mamo Baudu... — odpowiedział brat Wiktora Beralle.
— Nie otwieram... — odparła restauratorka, poznając głos pijaka.
Do rozmowy wmięszał się były więzień.