Strona:PL X de Montépin Zemsta za zemstę.djvu/1278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Renata wzięła list i pożerała go wzrokiem.
Zirza czytała przez jej ramię.
— Ależ to jest okropne, — zawołała skończywszy córka Małgorzaty z oburzeniem» — I ten list jest podpisany przez notaryusza, do którego tamten jest adresowany...
— Jutro te wszystkie tajemnice zostaną rozproszone i światło z pewnością rozproszy mrok nocy.
— Jakim sposobem te dwa listy dostały się w twoje ręce?...
Paweł opowiedział dramat antwerpski, znany już naszym czytelnikom.
Dziewczęta drżały z przestrachu podczas tego złowrogiego opowiadania.
— Bóg opiekował się tobą, kochany Pawle — szepnęła Renata — o małoś nie zginął dla mnie... zostałeś raniony...
— Rana moja nie groziła niebezpieczeństwem... dowodem tego jest żem zdrów i myślę tylko o radości, o przyszłości twojej... Chciałem powiedzieć o naszej przyszłości, gdyż wszystko pomiędzy nami powinno być wspólne... Jutro cię zaprowadzę do pana Auguy z tym oto listem, a on nam wytłómaczy, jakim sposobem jego podpis znajduje się na tym drugim liście...
— Co się też stało z nędznikami, którzy na ciebie napadli? — zapytała jasno włosa Zirza.
— Ten, do któregom dwa razy, strzelił z rewolweru, nie trafiwszy go niebezpiecznie, uciekł... — odpowiedział Paweł.